Odśnieżanie podjazdu może być frajdą, o ile zdarza się rzadko i jeśli akurat mamy czas na taką zabawę. Ale przestaje być przyjemnością, kiedy przez godzinę, skoro świt, trzeba rozgarniać zaspy, żeby w ogóle wyjechać do pracy. Ile byśmy wtedy dali za instalację przeciwoblodzeniową, która nie dopuściłaby do powstania zasp! Podobne systemy chronią inwestorów przed poślizgnięciem się na oblodzonych schodach, skutkującym poważnymi obrażeniami, ze złamaniami na czele. Stosowane w rynnach i na dachach uniemożliwiają ich blokowanie przez śnieg i lód, oraz powstawanie sopli, które spadając, mogłyby zrobić krzywdę mieszkańcom.
Takie instalacje lepiej zaplanować odpowiednio wcześnie, jeszcze na etapie budowy domu. Jedynie ogrzewanie rynien można bez trudu założyć w budynku użytkowanym. Montaż podgrzewania podjazdu i schodów na tym etapie rodzi więcej trudności, ale też jest wykonalny.
Do ogrzewania orynnowania i schodów nie potrzeba wiele mocy - domowa instalacja elektryczna sobie poradzi. Ogrzewanie długiego podjazdu może jednak wymagać zwiększenia przydziału mocy, albo przebudowy przyłącza. Zakładając moc ogrzewania 300 W/m2 i powierzchnię 50 m2 otrzymujemy chwilowy pobór 15 kW, a moc przyłączeniowa dla domu jednorodzinnego to zwykle właśnie 12-15 kW.
Orynnowanie
Zalegający w rynnach lód i zsuwający się z połaci dachu śnieg mogą je zablokować, zaś sople stanowią zagrożenie dla ludzi. W skrajnym przypadku może się oberwać cała obciążona rynna.
Moc układanych w orynnowaniu przewodów grzejnych to przeważnie 18-30 W/m. Bez obaw można je stosować zarówno w rynnach metalowych, jak i z PVC. W porównaniu do kabli w podjeździe, pracują w trudniejszych warunkach i muszą być bardziej odporne na zmiany temperatury, wodę, promieniowanie słoneczne.
Układa się je w miejscach zagrożonych zamarznięciem i koniecznie na całej długości rury spustowej. Jeśli zbyt krótki przewód nie sięgnie do jej końca, to u wylotu powstanie lodowy korek. Równie złym rozwiązaniem jest ułożenie ogrzewania tylko w rynnach, z pominięciem rur spustowych. W tym wariancie zgromadzony w rynnie śnieg topnieje, woda spływa do rury spustowej i tam zamarza, blokując odpływ.
Szczególnie narażone na zamarzanie są rynny o niewielkiej średnicy, poniżej 10 cm. Sprzyja mu także obecność zanieczyszczeń, gromadzących się w wąskich rurach.
Co ważne, ogrzewanie orynnowania powinno się włączać, zanim zbierze się lód. Przewody mają bowiem niewielką moc grzewczą i działają głównie zapobiegawczo. Rozmrożenie dużej masy lodu wymaga dostarczenia bardzo dużej ilości ciepła, potrzeba zatem więcej energii elektrycznej, co ma znaczenie przy obecnych cenach prądu. Nie zawsze jest też możliwe, bo działający przewód wytapia wokół siebie niewielki kanał, po czym traci bezpośredni kontakt z lodem, co utrudnia przekazywanie ciepła.
Ogrzewanie schodów
Oblodzone schody wejściowe mogą być bardzo niebezpieczne. Nawet krótkie, bo przy takich często nie ma barierki. Gdy zamarznie na nich woda, stają się prawdziwą pułapką, nie tylko dla osób starszych i o ograniczonej sprawności ruchowej.
Typowe polskie schody to konstrukcja z betonu lub żelbetonu, pokryta płytkami (z ceramiki, gresu itp.).
Na wczesnym etapie budowy, przewody grzejne można zatopić w górnej warstwie betonu. Jednak wówczas inwestorzy albo w ogóle o tym nie myślą, albo obawiają się uszkodzenia instalacji podczas dalszych prac.
Stopnie można też wylać kilka centymetrów poniżej docelowego poziomu. Przewody grzejne układa się na ich poziomych powierzchniach (stopnicach), jak najbliżej krawędzi. Później zalewa się je warstwą betonu o grubości 3-5 cm.
Kiedy nie ma możliwości podwyższenia stopni, przewody prowadzi się w wykutych bruzdach i zalewa klejem do układania posadzek na ogrzewaniu podłogowym. Alternatywnie stosuje się maty grzewcze, czyli kable mocowane na siatkach z tworzywa. Te są na tyle cienkie, że mieszczą się pod okładziną schodów, w warstwie kleju do płytek.
Podgrzewany podjazd
Ogrzewanie podjazdu oszczędza nam pracy, kiedy napada śniegu. Na posesjach z garażami w piwnicy, ze stromym zjazdem, bywa wręcz niezbędne do normalnego poruszania się autem.
Montaż instalacji grzewczej na podjeździe jest łatwy - przewody grzejne układa się w warstwie piasku między podbudową a kostką/płytami. Można to zrobić także na zagospodarowanej posesji, przy czym tu najpierw trzeba zdemontować bruk.
Instalację rozkłada się na ogół nie pod całym podjazdem, lecz tylko w dwóch pasach, po których poruszają się koła auta. Zmniejsza to koszty inwestycji i eksploatacji, bo zużywamy mniej prądu. Kable prowadzi się równolegle do kierunku jazdy, nie wolno ich sztukować, nie mogą się krzyżować.
Wariant z ogrzewaniem wyłącznie przestrzeni pod kołami nie sprawdza się, gdy konieczne jest manewrowanie samochodem. Nie jest też satysfakcjonujący w regionach, w których opady śniegu są bardzo obfite. Tam na środku podjazdu zostaje zaspa, którą i tak trzeba odgarnąć łopatą.
Przy podgrzewaniu podjazdu ważne jest zapewnienie spływu wody z topniejącego śniegu. Jeśli obok jest trawnik, wystarczy ukształtowanie spadku z nawierzchni utwardzonej na boki. Gdy ogrzewany teren jest duży, albo kiedy podjazd prowadzi do garażu w piwnicy, niezbędne jest wykonanie odpływu liniowego (który również powinien być ogrzewany).
Przewody i sterowanie
W domach jednorodzinnych, do budowy instalacji przeciwoblodzeniowych wykorzystuje się elektryczne przewody i maty grzejne. Przewodom nie szkodzi temperatura na minusie, dzięki czemu instalacja nie musi pracować stale. Pozwala to na ograniczenie zużycia energii, ponieważ po usunięciu lodu i śniegu temperatura powierzchni podjazdu czy stopni może być ujemna.
Przewody grzejne występują jako stałooporowe i samoregulujące. Stałooporowe po włączeniu działają z taką samą mocą na całej długości. Oznacza to, że część energii jest marnowana, bo nie w każdym miejscu potrzeba tyle samo ciepła.
Przewody samoregulujące zmieniają swój opór w zależności od temperatury otoczenia, dzięki czemu różne ich odcinki mogą grzać z odmienną mocą. Im zimniejszy jest kabel i niższa temperatura dookoła, tym intensywniejsze grzanie. Przewód podgrzewa więc te miejsca, które pokrywa śnieg i lód, a w innych prawie nie oddaje ciepła. Kable samoregulujące są jednak wyraźnie droższe od stałooporowych.
Opcja z ręcznym włączaniem i wyłączaniem ogrzewania jest najtańsza w zakupie, ale niewygodna, droga w eksploatacji i nieskuteczna. Mało komu chce się przecież na okrągło sprawdzać, czy grzanie jest nadal potrzebne. W efekcie czasami system działa za długo, a kiedy indziej nie pracuje, gdy powinien.
Żeby było wygodnie i oszczędnie, sterowanie trzeba zautomatyzować. Regulator z czujnikiem opadu (ulokowanym np. na dnie rynny) oraz temperatury (montowanym w zależności od systemu, np. pod kostką na podjeździe) reaguje, gdy pada i temperatura jest ujemna. Sam mróz bez opadów nie stanowi problemu, podobnie jak deszcz, który nie zamarza. W praktyce wygląda to tak, że kiedy temperatura spadnie poniżej założonej (np. 3°C), sterownik zaczyna kontrolować wilgotność, a po wykryciu opadu włącza system.
Janusz Werner
fot. otwierająca: nVent Raychem
Komentarze