1: Projekt to nie fanaberia. To fundament
Największym grzechem jest ignorowanie projektu technicznego. Nie chodzi tu tylko o mapkę z kanałami. Projekt to kompletna dokumentacja: rozmieszczenie anemostatów, średnice kanałów, opory przepływów, lokalizacja centrali wentylacyjnej. Bez niej cała inwestycja przypomina budowę domu bez fundamentów.
Widać to niestety zbyt często: "fachowiec" przyjeżdża i zaczyna ciągnąć kanały wedle uznania, bo "robił tak u sąsiada i działa". Problem w tym, że każdy dom jest inny. Coś, co działa w jednym przypadku, może kompletnie nie sprawdzić się w drugim. Brak planu to prosta droga do błędów, które ujawnią się dopiero po odbiorze.
2: Oszczędności, które kosztują
Na drugim miejscu listy błędów jest oszczędzanie na komponentach. Pokusa jest duża: "Może taniej, może szybciej?" Ale tu nie warto iść na skróty. Przewody wentylacyjne z cienkiej blachy, tanie złączki, niskiej klasy rekuperator? To wszystko wróci do Was niczym bumerang.
Słabe komponenty to:
- większe opory przepływu,
- wyższy poziom hałasu,
- szybsze zużycie,
- problematyczny montaż.
Nie ma nic gorszego niż szumiący w nocy kanał albo plastikowy anemostat, który po roku wypada z sufitu. Pamiętajcie, że rekuperacja to inwestycja na lata. Oszczędności na etapie zakupu komponentów szybko zemszczą się w postaci napraw, niezadowolenia i nieznośnych dźwięków.
3: Izolacja to nie fanaberia, tylko konieczność
Jednym z najbardziej podstępnych problemów, jakie widzę, jest brak odpowiedniej izolacji kanałów wentylacyjnych. Głównie tych prowadzonych przez nieogrzewane przestrzenie: poddasza, garaże, piwnice. Ludzie myślą: "Po co to ocieplać, przecież to tylko powietrze leci".
Tymczasem niezaizolowane przewody to źródło problemów:
- kondensacja pary wodnej,
- ryzyko powstawania pleśni,
- straty energii cieplnej,
- hałasy związane z ruchem powietrza.
Para wodna, która skrapla się na zimnej rurze, może kapać do izolacji lub stropu, prowadzić do zawilgocenia przegrody, a w efekcie grzyba na ścianie. Co gorsza, nikt tego nie widzi... do czasu.
4: Zła lokalizacja centrali rekuperacyjnej
Wybraliście dobry projekt, solidne komponenty, porządną izolację. Ale... rekuperator trafił do ciasnej wnęki pod sufitem? Albo do piwnicy, gdzie nie ma nawet gniazdka elektrycznego? Gratulacje, macie system, którego nie da się serwisować.
Dostęp do centrali to podstawa. Musicie mieć swobodny dostęp do filtrów, czujników, syfonu kondensatu. Ich regularna konserwacja to nie opcja, to obowiązek. Często słyszy się: "Filtry? Nie wiem, gdzie są, bo wszystko zabudowane". A potem okazuje się, że rekuperator działa na brudnym wkładzie przez 3 lata. Efekt? Nieprzyjemny zapach z kratek i zerowa efektywność odzysku.
5: Brak kalibracji systemu
I na koniec najbardziej lekceważony etap montażu: regulacja, czyli zestrojenie systemu. Tu potrzeba mierników, wiedzy i cierpliwości. To nie jest zabawa w "trochę mniej tu, a trochę więcej tam".
Bez wyregulowania:
- kuchnia może się dusić od zapachów,
- sypialnia dostaje zbyt dużo zimnego powietrza,
- wilgoć w łazience nie jest skutecznie odprowadzana,
- rekuperator zużywa więcej prądu niż powinien.
To wszystko przekreśla sens inwestycji. A przecież chodzi o komfort, zdrowie i oszczędności. Profesjonalny instalator po montażu powinien wykonać pomiar strumieni powietrza i dostosować system do Waszego domu.
Nie idź na skróty, bo zapłacisz podwójnie
Montaż systemu wentylacji z odzyskiem ciepła to nie miejsce na eksperymenty. To inwestycja w jakość powietrza, komfort życia i niższe rachunki za ogrzewanie. Ale ten potencjał może zostać zmarnowany przez błędy, których można było z łatwością uniknąć.
Dlatego:
- trzymajcie się projektu,
- nie oszczędzajcie na materiałach,
- dbajcie o izolację,
- zapewnijcie dostęp do centrali,
- domagajcie się regulacji systemu.
Rekuperacja to technologia przyszłości, ale tylko wtedy, gdy zostanie dobrze zaprojektowana i zamontowana. Nie wiesz od czego zacząć? Skontaktuj się z fachowcami!
Źródło i zdjęcia: OEM Energy
Komentarze