Jak poznać, że instalacja elektryczna wymaga zmian? Po pierwsze, jeżeli jej elementy – choćby gniazda i łączniki oświetleniowe – wykazują objawy zużycia lub uszkodzenia, są pożółkłe, podrapane itp. Tym bardziej dotyczy to przewodów i ich
połączeń.
Po drugie, gdy przestaje nam wystarczać na co dzień. Żeby korzystać ze sprzętów musimy używać przedłużaczy i rozgałęziaczy, nie ma gdzie podłączyć miksera, a nawet ładowarki od telefonu.
Po trzecie, jeżeli instalacja okazuje się niewydolna, czyli przeciążone są poszczególne obwody, albo i cały system. W efekcie nie możemy korzystać swobodnie z posiadanych urządzeń, albo z zakupu niektórych musimy z tego powodu zrezygnować (np. z kuchenki elektrycznej lub pompy ciepła).
Po czwarte, jeżeli zabezpieczenia instalacji nie przystają już do dzisiejszych standardów. Ocena to zadanie dla specjalisty, przeciętny użytkownik dowiaduje się, że pod tym względem trzeba coś zmodernizować najczęściej wtedy, gdy zechce założyć w domu jakieś nowe urządzenie. Albo po awarii, której nowoczesne zabezpieczenia mogły zapobiec.
Po piąte, gdy zechcemy założyć panele fotowoltaiczne (PV) albo agregat prądotwórczy jako zasilanie rezerwowe. Wtedy może się okazać, że nie da się tego zrobić zarówno ze względu na przestarzałe okablowanie, jak i zabezpieczenia.
To co widać
Gniazdka i łączniki oświetleniowe, czyli widoczny w pomieszczeniach osprzęt, to najbardziej wyeksponowane elementy instalacji. Zwykle nie mogą być ukryte, bo przecież musimy mieć do nich wygodny, łatwy dostęp. No i korzystamy z nich wiele razy każdego dnia.
Z tych względów wszelkie ich wady – zabrudzenie, zużycie, uszkodzenia – po prostu rzucają się w oczy. Zużyte i nieestetyczne będą psuły efekt każdego remontu, choćby zwykłego odmalowania ścian.
Dlatego ich wymiana to norma. Tym bardziej, że w większości przypadków nie jest to trudne, nie wymaga kucia ścian, nie ma więc uciążliwego brudu i pyłu. Wyjątkiem jest sytuacja, gdy chcemy zastąpić stary osprzęt natynkowy lub wtynkowy (czyli zagłębiony tylko w warstwie tynku). Wówczas trzeba wykuć lub wyciąć zagłębienia na puszki instalacyjne, uważając przy tym na istniejące przewody. Czasem, postępując podobnie i wykorzystując istniejące okablowanie, dodaje się też nowe gniazda obok już istniejących.
Warto przy okazji wymiany zainteresować się nowymi rodzajami osprzętu, które kiedyś nie były dostępne. A i dziś wiele osób nie zdaje sobie sprawy jak bardzo poszerzyła się oferta rynkowa.
Przede wszystkim upowszechnił się tzw. osprzęt modułowy. Charakteryzuje się on tym, że wewnętrzny mechanizm łącznika lub gniazda sprzedawany jest oddzielnie od widocznej z zewnątrz ramki-maskownicy. Ta z kolei jest wymienna, można ją kupić w wielu kolorach, a nawet wykonaną z różnych materiałów, nie tylko z plastiku. Przy czym ramki mogą być pojedyncze lub wielokrotne. Tak więc, o ile rozstaw puszek instalacyjnych jest odpowiedni, można w bardzo estetyczny sposób zgrupować kilka łączników gniazd lub innych elementów. Na dodatek do takiego osprzętu można dokupić jeszcze inne elementy – np. zestaw uszczelek zmieniający zwykły łącznik w bryzgoszczelny, albo diodę podświetlającą. Poza większą liczbą dostępnych kolorów i wzorów zaleta jest taka, że jeżeli za jakiś czas zewnętrzne elementy się zniszczą, lub nie będą pasować do nowego wystroju wnętrza, będziemy mogli wymienić tylko je.
Względy praktyczne
Jednak atrakcyjny wygląd to tylko jedna z istotnych cech nowego osprzętu. W niektórych pomieszczeniach osprzęt po prostu musi mieć pewne cechy praktyczne. Przykładowo w łazienkach musi być bryzgoszczelny. Gniazda mają więc charakterystyczne klapki. Takie same warto również założyć w kuchni nad blatami roboczymi. Potwierdzi to każdy, kto choć raz w życiu oczyszczał zwykłe gniazdo z rozchlapanego sosu. Względy użytkowe w oczywisty sposób mają też pierwszeństwo we wszelkich pomieszczeniach technicznych (garaż, kotłownia, pralnia) oraz na zewnątrz domu (taras, ogród). Jednak w tym przypadku do zasadności zastosowania odpornego na wilgoć, pył itp. osprzętu i opraw oświetleniowych nie trzeba chyba nikogo przekonywać.
Ale nie brakuje ciekawych rozwiązań, przeznaczonych do innych miejsc. Możemy np. kupić gniazdka chowane w podłodze (są nawet wersje na tarasy) albo w blatach kuchennych. Gniazda mogą być wyposażone dodatkowo w port USB. Nie blokując możliwości korzystania z niego możemy więc podłączyć kabel i naładować telefon. Dostępna jest też cała gama łączników z gniazdami antenowymi, sieci komputerowej (Ethernet), głośnikowymi, multimedialnymi HDMI. Dzięki nim możemy plączące się dotąd kable zestawu kina domowego czy sprzętu muzycznego, sieci komputerowej ukryć pod tynkiem. Warto i o tym pomyśleć przy remoncie.
Rzecz z pogranicza estetyki i praktyczności to z kolei łączniki o budowie odmiennej niż typowe klawiszowe. Mogą być np. obrotowe lub dźwigienkowe. Ale też dotykowe (muskamy je dłonią), albo zbliżeniowe, których nie musimy dotykać w ogóle – nie ma więc znaczenia, że mamy akurat ręce całe w mące od wyrabianego ciasta na pierogi. Łączniki bywają też wyposażane w czujnik ruchu (łatwiej go założyć niż osobny detektor) albo ściemniacz.
Jednak najbardziej od klasycznych rozwiązań różnią się wielofunkcyjne łączniki programowalne, używane w systemach tzw. domów inteligentnych (automatyki budynkowej). Najczęściej składają się z kilku przycisków lub kilku przycisków z wyświetlaczem. W tym przypadku reakcję na użycie każdego z nich się programuje. Może też być odmienna np. przy naciśnięciu jedno- i wielokrotnym, albo dłuższym przytrzymaniu.
Taką bardziej zaawansowaną automatyką także warto się zainteresować, bo kiedy będzie lepsza okazja do jej założenia, niż remont instalacji elektrycznej? Tym bardziej, że automatyka jest teraz znacznie tańsza niż kiedyś, a szczególnie potaniały systemy bezprzewodowe.
Nowe okablowanie
Widoczny osprzęt to jakby środkowy element pewnego układu. Przed nimi jest rozdzielnica i przyłącze do linii energetycznej, a za nimi oprawy oświetleniowe i najrozmaitsze urządzenia zasilane z gniazd (ewentualnie przyłączone na stałe). Jednak nic z tego nie będzie działać bez odpowiednich przewodów, którymi płynie zasilający je prąd oraz przewodów sygnałowych, którymi przesyłane są sygnały sterujące oraz możliwa jest komunikacja pomiędzy urządzeniami, choćby elementami systemu domofonowego.
A to właśnie wymiana starych lub rozprowadzenie nowych kabli jest najbardziej pracochłonną i uciążliwą częścią remontu instalacji elektrycznej. O ile, oczywiście, okaże się konieczna. We w miarę nowych instalacjach może bowiem wystarczyć niewielka rozbudowa tego co już jest. Dodajemy kilka nowych gniazdek, coś przesuwamy, dokładamy jakiś nowy obwód wyprowadzony wprost z rozdzielnicy na potrzeby jakiegoś urządzenia o dużej mocy. Przy odrobinie szczęścia da się to zrobić układając przewód w większości np. na nieużytkowej części strychu. To taka drobna rozbudowa.
Ale najczęściej remont instalacji elektrycznej wymaga jednak kucia ścian, robienia bruzd w tynkach, układania nowych przewodów, wymiany rozdzielnicy, a na koniec doprowadzenia tego wszystkiego do porządku. To poważne i nie oszukujmy się – uciążliwe przedsięwzięcie, bo instalacja elektryczna obejmuje przecież wszystkie pomieszczenia w domu.
Z zasady możemy przyjąć, że do wymiany kwalifikują się wszystkie przewody aluminiowe doprowadzone do gniazd i oświetlenia. To taki relikt źle pojętej w czasach PRL oszczędności i braku materiałów. Dziś stosuje się tylko bardzo grube przewody aluminiowe, powyżej 10 mm2 przekroju. Podczas gdy w gniazdach mają zwykle zaledwie 2,5 mm2, zaś oświetleniowe tylko 1,5 mm2. Tak cienkie łatwo się łamią, a ich końce się utleniają i mają tendencję do luzowania się w zaciskach. Wymienić należy też obwody układane z przewodów miedzianych jako 2- zamiast 3-żyłowe. Mają one wówczas żyłę fazową L oraz wspólną ochronno-neutralną PEN. A to układ sam w sobie mało bezpieczny, a do tego uniemożliwiający prawidłowe zastosowanie współczesnych zabezpieczeń, takich jak wyłączniki różnicowo-prądowe.
Jeżeli z jakichś względów, pomimo wszystko, nie wymieniamy od razu całego starego okablowania, to w pierwszym rzędzie należy to zrobić we wnętrzach, gdzie zagrożenie porażeniem jest szczególnie duże – w łazienkach, pralniach, kuchniach, garażach.
Układając nowe kable nie powinniśmy specjalnie przejmować się trasami starych. Nie musimy ich dublować. Jeżeli dawne obwody odetniemy od zasilania przy rozdzielnicy to nieużywane już kable mogą zostać w ścianach. Nowe trzeba układać zgodnie ze sztuką, doprowadzając je wszędzie tam, gdzie są potrzebne. Na szczęście w używanym od dłuższego czasu domu świetnie wiemy, gdzie nam czego brakuje, gdzie najbardziej przydadzą się lampy, gniazda, łączniki i cała reszta. Wskażmy te miejsca elektrykowi i niech to on przemyśli sposób rozprowadzenia przewodów.
Obwody i rozdzielnica
Każda instalacja dzieli się na obwody – fragmenty z własnym zabezpieczeniem nadmiarowoprądowym, czyli przed przeciążeniem lub zwarciem. Zaś początek każdego obwodu znajduje się w rozdzielnicy, tam właśnie umieszcza się aparaty zabezpieczające. Inne zabezpieczenia niż nadmiarowoprądowe, chociażby wyłączniki różnicowoprądowe, są wspólne dla kilku obwodów. Czasem i dla całej instalacji.
Dotychczasową rozdzielnicę przy remoncie prawie zawsze trzeba wymienić. W przypadku bardzo starych instalacji, jeszcze z bezpiecznikami topikowymi (klasycznymi, wkręcanymi "korkami") to oczywistość. Ale i nowsze dostosowane już do współczesnej aparatury modułowej są po prostu za małe. Czasem, gdy zakres zmian jest niewielki, ma sens dodanie drugiej rozdzielnicy obok już istniejącej. Nauka przy remoncie jest taka, że warto wybrać model możliwie duży, tak żeby pozostało dość miejsca na wygodne wykonanie połączeń pomiędzy zamontowanymi urządzeniami i przynajmniej kilka wolnych modułów jako rezerwa na przyszłość. Opcja łatwej rozbudowy najpewniej kiedyś się przyda. Obszerny model, z pewnym luzem pomiędzy rzędami aparatów zabezpieczających, ma tę zaletę, że jeżeli coś się zepsuje, znacznie łatwiej dostać się do przewodów i osprzętu.
Rozdzielnica powinna być czytelnie oznaczona i opisana – tak aby łatwo było się zorientować, co obejmuje, który obwód.
Jeżeli zaś chodzi o same obwody to ich układ powinien być czytelny oraz intuicyjnie zrozumiały. Przykładowo:
- gniazda w pokoju po lewej od wejścia;
- gniazda w pokoju po prawej;
- gniazda w łazience itd.
Urządzenia montowane na stałe oraz te o mocy ponad 2 kW powinny być zasilane każde z własnego obwodu. Ponadto w jednym obwodzie nie mieszamy gniazd oraz lamp montowanych na stałe (żyrandole, kinkiety). Z osobnych obwodów powinny być zasilane lampy oraz gniazda na zewnątrz domu. Standardowo przyjmuje się, że jeden obwód może tworzyć do 10 gniazd lub do 20 punktów oświetleniowych. Jednak warto przyjąć ostrzejsze kryteria. Szczególnie odnośnie oświetlenia. Bezpieczniej jest jeśli oświetlenie na danej kondygnacji to przynajmniej 2 obwody.
Zdaniem eksperta
O czym trzeba pamiętać wymieniając osprzęt elektryczny?
- O osprzęcie elektrycznym większość z nas myśli w czasie remontu. Ta mała część instalacji to niezwykle istotne urządzenia, które codziennie wpływają na wygodę naszego życia. To, gdzie je zainstalujemy i jaki typ wybierzemy, to pytania ważne, na które każdy remontujący będzie musiał znaleźć odpowiedź. O czym więc warto pomyśleć wybierając i montując osprzęt elektryczny?
W idealnym świecie, każdy pokój, zanim zostanie umeblowany ma zrobiony plan wystroju. Wiemy gdzie stać będzie telewizor, a gdzie podłączymy lampy. Życie jednak często weryfikuje nasze zamysły. Remontując dom myślimy o gniazdkach, łącznikach głównie w kontekście funkcjonalnego osprzętu elektrycznego, ale osprzęt może być wręcz dekoracją naszego mieszkania. Czas, kiedy w sklepach dostępny był tylko jeden model gniazda minął na szczęście już bezpowrotnie. Propozycje projektantów łączników i gniazdek, starają się odzwierciedlać główne trendy wnętrzarskiej mody. Dzięki temu wybór gniazdek jest obecnie szeroki i to nie tylko w kolorystyce, ale i w materiale wykonania oraz fakturze.
Również znacznie zmienił się sposób montażu. W pomieszczeniach mieszkalnych króluje montaż podtynkowy. W strategicznych miejscach dobrze wyposażonego mieszkania warto rozważyć zastosowanie kilku różnych łączników czy gniazd w praktycznej ramce wielokrotnej. Na rynku można znaleźć funkcjonalne ramki potrójne, poczwórne, a nawet pięciokrotne, zatem bez problemu można dobrać liczbę łączników i gniazd w taki sposób, który najlepiej sprawdzi się w naszej sytuacji. Ramki wielokrotne można montować zarówno w pionie, jak i w poziomie, więc niezwykle łatwo można je dopasować do zabudowy meblowej i umieścić nawet na niewielkiej przestrzeni. Bez względu na to, jaki osprzęt zostanie wybrany, ważne, aby podkreślał charakter pomieszczenia oraz współgrał z pozostałymi akcesoriami. To przecież element wystroju wnętrza równie ważny jak meble czy dywan.
Beata Pandel - Specjalista ds. Promocji OSPEL
Zabezpieczenia
Stare instalacje zwykle zupełnie nie przystają do dzisiejszych standardów bezpieczeństwa. Już samo to powinno być wystarczającą motywacją do wprowadzenia zmian. Bezpieczeństwo to przecież nie jakieś abstrakcyjne pojecie, lecz kwestia zdrowia i życia mieszkańców domu. Którzy do tego raczej nie są specami od instalacji elektrycznych.
Uziemienie to podstawowe zabezpieczenie, stosowane już od dziesiątków lat. Wiele osób błędnie kojarzy je tylko z instalacją odgromową. Ale uziemienie jest niezbędne w każdym domu. W największym uproszczeniu to połączenie instalacji z gruntem. Jeżeli np. na metalowej obudowie jakiegoś urządzenia (np. lodówki) pojawi się niebezpieczne napięcie to dzięki skutecznemu uziemieniu prąd zostanie odprowadzony do gruntu.
Dawniej rolę uziemienia instalacji pełniły metalowe rurociągi wodociągowe i kanalizacyjne zagłębione w gruncie. Które potem w wielu przypadkach wymieniono na nowe, plastikowe. I budynek został pozbawiony uziomu, z czego mieszkańcy nawet nie zdają sobie sprawy. Dlatego uziemienie powinien koniecznie sprawdzić elektryk modernizujący instalację. W razie potrzeby można wykonać nowy uziom, np. wbijając w grunt stalowe pręty.
Wyłączniki nadmiarowoprądowe zastąpiły dawne korki z wkładką topikową. Wyłączają one obwód w razie przeciążenia (zbyt wiele urządzeń o większej mocy zasilanych z jednego obwodu) lub zwarcia. Ich właściwy dobór jest trudniejszy, niż mogłoby się wydawać. Szczególnie, jeżeli w instalacji są silniki o dużej mocy, np. pompa zestawu hydroforowego. Inaczej w momencie jego rozruchu wyłącznik może niepotrzebnie odcinać zasilanie. A takich wyłączników jest na drodze od licznika do urządzenia zwykle kilka. Ideałem jest sytuacja, gdy działają selektywnie – wyłączony zostaje tylko ten obwód, w którym faktycznie wystąpił problem.
Wyłączniki różnicowoprądowe reagują na upływ prądu z instalacji. A ten ma miejsce przede wszystkim, gdy ktoś dotknie elementu znajdującego się pod napięciem, albo prąd trafi do gruntu przez uziom (to kolejny powód, dla którego uziemienie jest potrzebne). Popularnie bywają nazywane wyłącznikami przeciwporażeniowymi, ale to określenie wprowadzające w błąd. Jeżeli wyłącznik zadziałał po tym jak dotknęliśmy przewodu lub jakiegoś uszkodzonego urządzenia pod napięciem to do porażenia właściwie już doszło (prąd popłynął przez nasze ciało), ale nie było ono groźne. Wyłącznik reaguje bo bowiem już na niewielki prąd, najpopularniejsze są tzw. wysokoczułe, reagujące na prąd 30 mA. Pod warunkiem, że jest sprawny, co wcale nie jest takie pewne, bo psują się one znacznie częściej niż inne zabezpieczenia. Powinno się je sprawdzać raz w miesiącu. Po naciśnięciu przycisku Test na obudowie wyłącznik powinien zadziałać i wyłączyć zasilanie chronionych obwodów.
Ograniczniki przepięć przekierowują do uziemienia niebezpieczne prądy o napieciu znacznie wyższym niż normalne w instalacji. To właśnie tzw. przepięcia, powstające np. jako efekt bezpośredniego lub bliskiego uderzenia pioruna w linię energetyczną, ale także na skutek różnych zaburzeń w pracy sieci. Takie skoki napięcia są szczególnie niebezpieczne dla urządzeń elektronicznych. A w dzisiejszych czasach to nie tylko komputery i telewizory, ale także układy sterujące kotłami c.o., sprzętami AGD i wiele, wiele innych.
Ograniczniki przepięć dzielimy na trzy klasy, montuje się je:
- I (dawniej B) – w złączu w budynkach zasilanych
z sieci napowietrznej; - II (C) – w rozdzielnicy, w odległości przynajmniej 10 m od ogranicznika klasy B, albo w złączu, jeśli budynek zasilany jest z linii kablowej i nie ma instalacji odgromowej;
- III (D) – bezpośrednio przed chronionym urządzeniem. Najczęściej są to specjalne przedłużacze (listwy przeciwprzepięciowe).
Sam ogranicznik klasy III nie jest skutecznym zabezpieczeniem. Zaś ogranicznik klasy II można stosować, nie poprzedzając go ogranicznikiem I, jeśli dom nie ma instalacji odgromowej a przyłącze jest wykonane jako podziemne (kablowe). Bardzo popularne są ograniczniki przepięć klasy I+II (B+C), które można instalować w rozdzielnicy, bez zachowania odstępu.
Komentarze