Nie znaczy to, że sposób wznoszenia domów z bali jest dziś taki sam, jak 100 lat temu. Zmiany wymusiło stopniowe zaostrzanie wymogów ciepłochronności. O ile jeszcze 20 lat temu wznoszono tego rodzaju konstrukcje, budując ściany wyłącznie z drewna, bez dodatkowej warstwy izolacji, to obecnie jest to praktycznie niemożliwe. Żeby spełnić aktualne wymogi ciepłochronności, taka ściana musiałaby mieć sporo ponad pół metra grubości. Pomijając wszystkie inne aspekty, jej cena byłaby zaporowa.
Z tego względu ściany z bali zaczęto ocieplać. Najłatwiej byłoby to zrobić od zewnątrz, analogicznie jak robi się to z murami. Lecz taki dom nie będzie już miał efektownej, niepowtarzalnej elewacji, a to w dużej mierze decyduje o jego atrakcyjności. Ściany można też ocieplać od środka - wykonać ruszt wypełniony wełną mineralną, osłonięty folią paroizolacyjną i pokryty płytami gipsowo-kartonowymi, boazerią itp. Jednak i taka wersja nie każdemu będzie odpowiadać - dom oglądany od środka traci swój specyficzny charakter.
Trzeci wariant, pozwalający zachować oryginalny wygląd, a przy tym spełnić najsurowsze wymogi energooszczędności, to podzielenie ściany na drewnianą warstwę zewnętrzną, również drewnianą warstwę od środka i ocieplenie z wełny mineralnej w środku, pomiędzy nimi. Na taką warstwową - przypominającą kanapkę - technologię przestawiła się teraz większość firm.
W domu z bali, fundamenty oraz podłogę na gruncie na ogół wykonuje się standardowo, jak w budynkach murowanych, stropy są zaś z belek drewnianych o dużym przekroju i znacznym rozstawie, wynoszącym ok. 1 m. Niejednokrotnie pozostawia się belki jako widoczne, podkreślające charakter wnętrz.
Jarosław Antkiewicz
fot. otwierająca: FINDREWNO
Komentarze