Dynamiczne taryfy za prąd - czy warto? Sprawdzamy, kto może zyskać

Od sierpnia 2024 roku klienci dużych dostawców energii elektrycznej mają możliwość korzystania z taryf dynamicznych, które umożliwiają rozliczanie zużytej energii na podstawie aktualnych cen z Towarowej Giełdy Energii. W praktyce jednak to rozwiązanie nie zawsze jest opłacalne dla wszystkich.

Dynamiczne taryfy za prąd - czy warto? Sprawdzamy, kto może zyskać

To jest bardzo atrakcyjne rozwiązanie, jeśli mamy sterowalne systemy energetyczne, czyli np. magazyn energii, magazyn ciepła, sterowalne klimatyzatory, pompę ciepła, samochód elektryczny albo wszystko to naraz – mówi Dawid Zieliński, prezes zarządu Columbus Energy.

Jak wskazuje, to może zwiększyć zainteresowanie dotacjami z rządowych programów Czyste Powietrze i Mój Prąd, które ponownie oferują dofinansowania dla osób fizycznych.

Czyste Powietrze to program, który przez lata działał dość słabo, natomiast od momentu, kiedy do Polski trafiły pieniądze z KPO i Czyste Powietrze, a nowy zarząd NFOŚiGW zaczął traktować ten program na serio i zasilono go miliardami złotych (cała pula to aż 103 mld zł), to program nabrał wiatru w żagle. To jest najważniejszy projekt w polskiej transformacji energetycznej, bo ci, których najbardziej na nią nie stać, mogą w nim otrzymać nawet 100 proc. dofinansowania. Oprócz tego dostaliśmy kolejną impulsową edycję programu Mój Prąd, w którym do nowych właścicieli instalacji fotowoltaicznych wraz z magazynami energii trafi 400 mln zł (chociaż mamy nadzieję, że znajdą się pieniądze na zwiększenie tego budżetu). Zainteresowanie obydwoma tymi programami jest naprawdę duże – mówi agencji Newseria Biznes Dawid Zieliński.

Dawid Zieliński, prezes zarządu Columbus Energy.

Program "Czyste Powietrze" umożliwia Polakom uzyskanie dopłat na wymianę starych, nieefektywnych źródeł ciepła oraz termomodernizację budynków jednorodzinnych. W aktualnej edycji można otrzymać nawet 135 tys. zł bezzwrotnej dotacji.

W kwietniu 2024 r. Ministerstwo Klimatu i Środowiska poinformowało o pozyskaniu nowych środków z unijnego Programu Fundusze Europejskie na Infrastrukturę, Klimat, Środowisko (FEnIKS), co zapewnia stabilne finansowanie programu na lata 2024–2029.

Dzięki temu setki tysięcy gospodarstw domowych będą mogły skorzystać z dotacji na wymianę źródeł ciepła i modernizację budynków. Jak wynika z danych NFOŚiGW, od początku programu do sierpnia 2024 r. złożono ponad 930,1 tys. wniosków, a podpisano 754,8 tys. umów z beneficjentami.

W programie Czyste Powietrze możemy liczyć na dotacje do wymiany okien, drzwi, bramy garażowej. Możemy ocieplić poddasze, założyć system fotowoltaiczny, pompy ciepła, piec na pellet, generalnie wymienić źródło ciepła i zmodernizować węzeł energetyczny, ale też ocieplić ściany. Oczywiście za tę dotację wszystkiego naraz nie zrobimy, ale pamiętajmy, że celem całego programu jest ograniczenie energochłonności budynku o 40 proc. To jest ambitny, ale dobrze ustalony cel – wyjaśnia prezes Columbus Energy.

Oprócz programu "Czyste Powietrze" niesłabnącą popularnością cieszy się również drugi flagowy program – "Mój Prąd," oferujący dofinansowanie do prosumenckich mikroinstalacji fotowoltaicznych.

Najnowsza, szósta edycja, której nabór rozpoczął się 2 września 2024 r., została dodatkowo rozszerzona o dotacje na zakup magazynów energii i ciepła. Wnioski można składać do 20 grudnia 2024 r. lub do wyczerpania środków.

Suma dotacji na te systemy może sięgnąć 28 tys. zł – mówi ekspert.

Nowa edycja Mojego Prądu jest krótka, ponieważ budżet – przy tak niesamowitym zainteresowaniu programem – jest względnie niski. Oczywiście 400 mln zł to są ogromne pieniądze, ale one w praktyce wystarczą na dofinansowania dla 20, może 25 tys. domów. Natomiast zainteresowanie systemami energetycznymi, takimi jak fotowoltaika z magazynem ciepła czy magazynem energii, jest bardzo duże.

Prezes Columbus Energy zauważa, że zainteresowanie dotacjami z rządowych programów może wpłynąć na wzrost popularności taryf dynamicznych, które są dostępne na rynku od 24 sierpnia 2024 r.

Klienci dużych sprzedawców energii elektrycznej, obsługujących co najmniej 200 tys. odbiorców (PGE, Tauron, Enea, Energa i E.ON), mogą teraz korzystać z taryf dynamicznych, w których rozliczenia za zużycie energii oparte są na bieżących cenach z Towarowej Giełdy Energii (Rynek Dnia Następnego).

To rozwiązanie stanowi alternatywę dla tradycyjnych taryf z ustaloną, stałą stawką. Aby jednak skorzystać z taryfy dynamicznej, gospodarstwo domowe musi być wyposażone w inteligentny licznik energii.

W praktyce nie każdemu będzie się to opłacać – najwięcej korzyści z tego modelu mogą odnieść posiadacze magazynów energii lub pomp ciepła.

Taryfy dynamiczne opierają się na tym, że w każdej godzinie mamy inną cenę energii, którą znamy wcześniej, i dzięki temu możemy zmienić swoje nawyki konsumenckie, tzn. korzystać z urządzeń energochłonnych wtedy, kiedy energia jest tania albo ceny są wręcz ujemne – podkreśla Dawid Zieliński.

W praktyce to nie jest tak idealne rozwiązanie, jak mogłoby się wydawać. Jeśli konsument nie ma sterowalnych źródeł odnawialnych, magazynu energii bądź sterowalnych odbiorników (czyli systemu, który można włączyć wtedy, kiedy jest tania energia, i wyłączyć, kiedy jest drogo, np. magazyn energii albo samochód elektryczny), to te ceny dynamiczne kompletnie nie mają sensu. Mamy bowiem taryfy G11, G12 i G12w, regulowane przez URE, które obecnie są średnio niższe i bardziej opłacalne, niż gdybyśmy korzystali z dynamicznych cen energii. Natomiast ceny dynamiczne są atrakcyjnym rozwiązaniem, jeśli mamy sterowalne systemy energetyczne, czyli np. magazyn energii, magazyn ciepła, sterowalny klimatyzator, pompę ciepła albo wszystkie te urządzenia. Jedynym problemem jest połączenie tych wszystkich urządzeń. I to wymaga cyfrowego systemu zarządzania.

Systemy HEMS (Home Energy Management System) integrują różne urządzenia i technologie, umożliwiając monitorowanie i ograniczanie zużycia energii w domach.

Zazwyczaj składają się z kilku elementów, które współpracując, pozwalają efektywnie zarządzać energią. Kluczowe komponenty to inteligentny licznik energii, system kontrolerów przypisanych do poszczególnych urządzeń, jednostka sterująca oraz aplikacja do zdalnego zarządzania.

Działanie HEMS można opisać na przykładzie zwykłego i sterowalnego klimatyzatora. Otóż zwykły klimatyzator to taki, którego używamy, kiedy mamy w domu 27–30 st. C, jest nam gorąco i duszno. Jeśli włączamy go wtedy, kiedy jest najgoręcej, to kosztuje nas mnóstwo pieniędzy, bo taki klimatyzator ma moc 4–5 kW i musi działać przez kilka godzin albo stale. Zwykły klimatyzator nie wie, jakie są ceny energii i w której godzinie opłaca się chłodzić dom. Natomiast sterowalny klimatyzator jest zaprogramowany tak, że pracuje od godz. 12.00 do 14.00, gdy na giełdzie energii ceny są niskie lub wręcz ujemne. Ten klimatyzator schłodzi wtedy dom do 19 st. C i kiedy wrócimy z pracy ok. 16.00, będziemy mieć idealną temperaturę. Analogicznie sterowalna ładowarka do samochodu elektrycznego włączy się w nocy i wyłączy o 5.00 rano, bo wtedy energia jest tania. Natomiast do tego, żeby te klimatyzatory, ładowarki do elektryków czy magazyny energii były sterowalne, potrzebują cyfrowego mózgu. I tym właśnie jest Home Energy Management System, który w Columbusie ma swoje imię: Power House – wyjaśnia prezes Columbus Energy.

W poprzedniej edycji programu "Mój Prąd" systemy EMS/HEMS stanowiły oddzielną kategorię dofinansowania.

W szóstej edycji, rozpoczętej we wrześniu, zostały one usunięte z listy, podobnie jak pompy ciepła i kolektory słoneczne. Słusznie założono, że powinny one stanowić integralną część domowego systemu energetycznego.

Źródło i zdjęcia: Newseria Biznes

Opracowanie: BudownictwoB2B.pl

Fot. otwierająca: Adobe Stock

Komentarze

FILMY OSTATNIO DODANE
Copyright © AVT 2020 Sklep AVT