Skala opłat dystrybucyjnych w dużym stopniu zależy od poziomu konsumpcji energii w domach. Dlatego specjaliści z Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej (PKEE) rekomendują podejmowanie przez gospodarstwa domowe indywidualnych działań mających na celu zmniejszenie zużycia.
Inicjatywa „Liczy się energia” ma wspierać konsumentów w efektywnym użytkowaniu energii, zaczynając od zmiany codziennych przyzwyczajeń po wybór energooszczędnych urządzeń RTV i AGD.
– Energia, podobnie jak każdy towar, ma swoją cenę, koszt wytworzenia i dostarczenia, a jej zasoby są ograniczone – zależą od zużycia i aktualnej produkcji. Od tych czynników zależą też ceny hurtowe energii elektrycznej. Dzięki działaniom osłonowym obecnie nie przekładają się one bezpośrednio na cenę energii m.in. dla gospodarstw domowych. Jednak koszt tych działań osłonowych ponosimy my wszyscy, bo są one finansowane przez spółki energetyczne i budżet państwa – mówi Maciej Maciejowski z Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej.
W grudniu ub.r. Sejm przyjął ustawę, która przedłużyła zamrożenie cen prądu dla gospodarstw domowych na poziomie 412 zł za MWh netto do połowy 2024 roku.
Dotychczasowe limity rocznego zużycia energii po preferencyjnej cenie zostały pomniejszone o 50 proc., ponieważ przepisy mają obowiązywać przez pół roku.
W praktyce oznacza to, że zamiast 3000 kWh na rok standardowe gospodarstwo domowe ma limit 1500 kWh. Aby skorzystać z preferencyjnych rozliczeń, nie trzeba nic robić – wystarczą wcześniej złożone oświadczenia.
Ustawa utrzymała też cenę maksymalną energii na poziomie 693 zł za MWh. Przez pierwsze półrocze br. obowiązują również dotychczasowe ograniczenia cen gazu i ciepła. Działania osłonowe ponownie objęły też małych i średnich przedsiębiorców, samorządy i tzw. odbiorców wrażliwych.
– Przedłużenie działań osłonowych oznacza, że w pierwszej połowie 2024 roku gospodarstwa domowe zapłacą – podobnie jak przez ostatnie dwa lata – stawkę za energię ustaloną przez prezesa URE w grudniu 2021 roku, jeszcze przed rozpoczęciem pełnoskalowej agresji na Ukrainę. Bez tych działań osłonowych podwyżki cen energii byłyby nieuniknione i w przypadku niektórych gospodarstw domowych sięgnęłyby nawet kilkudziesięciu procent – mówi Maciej Maciejowski.
Przedstawiciel PKEE podkreśla, że ceny energii dla odbiorców końcowych pozostają w oderwaniu od rynku, gdzie już od dawna są wyższe niż na rachunkach odbiorców indywidualnych.
Na rynku terminowym średnia cena energii kontraktowanej w 2023 roku na dostawę w 2024 roku wynosiła ok. 640 zł za MWh. Natomiast cena w taryfie zatwierdzonej na 2024 rok przez prezesa URE to ok. 740 zł za MWh.
– Koszty funkcjonowania dotychczasowych działań osłonowych ponoszą spółki wytwarzające energię elektryczną i budżet państwa. Według szacunków rządu całkowite koszty ograniczania i zamrażania cen energii elektrycznej, gazu i ciepła na lata 2022 i 2023 sięgnęły dotychczas prawie 100 mld zł – mówi przedstawiciel PKEE.
W zależności od odbiorcy zamrożona obecnie cena netto sprzedaży energii elektrycznej stanowi ok. 50–60 proc. realnych kosztów na rachunku za energię elektryczną. Po zakończeniu działań osłonowych ceny energii wzrosną z 0,41 zł/kWh (cena zamrożona) do ok. 0,74 zł/kWh (taryfa zatwierdzona przez prezesa URE).
Nie oznacza to jednak analogicznego wzrostu wysokości rachunku. Składają się bowiem na niego również inne opłaty dystrybucyjne (w tym m.in. opłata mocowa i kogeneracyjna i opłata abonamentowa).
– Większość opłat stanowiących składowe części rachunku za energię elektryczną to tzw. opłaty zmienne. Ich wysokość jest zależna od ilości zużytej energii. To oznacza, że im mniej energii zużyjemy, tym mniej za nią zapłacimy – tłumaczy Maciej Maciejowski.
Polski Komitet Energii Elektrycznej wskazuje, że w tej chwili najlepszym rozwiązaniem jest stopniowe odchodzenie od zamrożenia cen energii, aby ograniczać koszty działań osłonowych ponoszone przez spółki energetyczne i budżet państwa, a z drugiej strony – powstrzymywać wzrost cen energii.
Wynika on przede wszystkim ze wzrostu kosztów surowców energetycznych, które wciąż są wyższe niż przed rosyjską napaścią na Ukrainę, oraz wzrostu cen uprawnień do emisji CO2 w systemie EU ETS (obecnie wynoszą ok. 65 euro/t w porównaniu do ok. 30 euro/t w 2021 roku).
Pokazuje to, że jedyną drogą do powstrzymania wzrostu cen energii jest odchodzenie od energetyki węglowej na rzecz energetyki opartej na źródłach niskoemisyjnych, a docelowo OZE.
– Transformacja energetyki to nie tylko zastąpienie wysokoemisyjnych źródeł energii tymi nisko- i zeroemisyjnymi. To też konieczność zwiększenia mocy wytwarzania w związku z postępującą elektryfikacją gospodarki. Według scenariusza nr 3 PEP 2040 do 2040 roku produkcja energii elektrycznej może wzrosnąć o 36 proc., a moc zainstalowana źródeł wytwórczych zostanie podwojona. Wymaga to nakładów liczonych w setkach miliardów złotych – według wyliczeń EY dla PKEE sięgną one ok. 600 mld zł. Poza tym transformacja energetyczna to także kwestia strategicznego bezpieczeństwa dla Polski. Dlatego ważna jest rola państwa jako stwarzającego warunki do przyspieszenie inwestycji, ale też zapewnienia im finansowania lub gwarancji. To warunek utrzymania konkurencyjności polskiej gospodarki – podkreśla Maciej Maciejowski.
W kontekście transformacji ważne jest również wypracowanie mechanizmów i nawyków racjonalnego gospodarowania energią elektryczną. Mniejsze zużycie oznacza bowiem nie tylko niższe opłaty dla odbiorców indywidualnych, firm i instytucji, ale też szybszą transformację i czystsze powietrze.
– Zachęca do tego kampania Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej „Liczy się energia”. Na stronie www.liczysieenergia.pl można znaleźć porady, w jaki sposób ograniczyć zużycie energii, jak korzystać z urządzeń elektrycznych i jakie wybrać, żeby rachunki za energię elektryczną były jak najniższe – wskazuje Maciej Maciejowski.
Źródło i zdjęcie: Newseria Biznes
Opracowanie: BudownictwoB2B.pl
Komentarze