Konkurencja z Ukrainy zagraża polskim cementowniom

W tym roku import cementu z Ukrainy może przekroczyć milion ton, co budzi obawy wśród polskich producentów. W ubiegłym roku dostawy tego surowca zza wschodniej granicy wyniosły około 600–700 tys. ton, niemal dwukrotnie więcej niż rok wcześniej.

Konkurencja z Ukrainy zagraża polskim cementowniom

Dynamiczny wzrost importu może się utrzymać, dlatego branża apeluje do UE o wprowadzenie kontyngentów ilościowych lub innych form wsparcia.

Bez takich działań polscy producenci mają trudności w konkurowaniu z dostawcami z Ukrainy i innych krajów, które nie są zobowiązane do przestrzegania unijnych norm klimatycznych.

Produkcja cementu jest bardzo istotna w gospodarce narodowej, szczególnie w budownictwie i w tym okresie rozwoju gospodarczego, w jakim znajduje się Polska. Mamy znacznie wyższe przeciętne zużycie cementu na statystycznego mieszkańca z uwagi na to, że nadrabiamy pewne zaległości cywilizacyjne. U nas dopiero buduje się to, co Zachód przez 50 lat zbudował po wojnie, czyli drogi, autostrady, urządzenia infrastrukturalne, mosty, przepusty itd. Bez cementu nie ma budownictwa, bez budownictwa nie ma rozwoju gospodarki – mówi agencji Newseria Krzysztof Kieres, przewodniczący Stowarzyszenia Producentów Cementu.

Z danych SPC wynika, że Polska zajmuje trzecie miejsce w Europie pod względem produkcji cementu.

Krajowy przemysł cementowy opiera się na 12 zakładach zlokalizowanych w ośmiu województwach. Sektor ten zapewnia bezpośrednio zatrudnienie dla 3,5 tys. osób, a w branżach powiązanych pracuje łącznie około 22 tys. pracowników.

Łączna wartość dodana generowana przez tę branżę wynosi 3,8 mld zł. Obecnie w Polsce przeciętne zużycie cementu na jednego mieszkańca wynosi około 500 kg rocznie.

Obawiamy się konkurencji spoza granic Unii Europejskiej. UE prowadzi określoną politykę klimatyczną, której koszty musimy wszyscy ponosić, w związku z tym ten, kto tych kosztów nie ponosi, ma od razu przewagę konkurencyjną. Wyzwanie polega na tym, że spodziewamy się niekontrolowanego importu taniego cementu, który może zalać polski rynek. Przykładem tego jest chociażby zapowiadana inwestycja w Porcie Szczecin – spółka Polski Cement zamierza sprowadzać klinkier spoza obszaru Unii Europejskiej i tutaj go przemielać i dostarczać na rynek polski. To oznacza zagrożenie miejsc pracy nie tylko w Polsce, ale i w sąsiednich krajach, jak w Niemczech, krajach bałtyckich czy Wielkiej Brytanii – mówi Krzysztof Kieres.

Krzysztof Kieres, przewodniczący Stowarzyszenia Producentów Cementu.

Producentów cementu szczególnie niepokoi gwałtowny wzrost importu z Ukrainy. Od stycznia do października 2024 roku wyniósł on prawie 550 tys. ton, a do końca roku miał osiągnąć poziom 600–700 tys. ton. Dla porównania, rok wcześniej import wyniósł zaledwie 331 tys. ton, czyli niemal dwukrotnie mniej.

Jak zaznacza Krzysztof Kieres, ukraiński import stanowi obecnie największe wyzwanie dla polskiej branży. Wcześniej istotnym problemem był także import z Białorusi, jednak został on zatrzymany w wyniku sankcji nałożonych na ten kraj po jego wsparciu dla rosyjskiej agresji na Ukrainę.

W kolejnym roku, jeżeli nie zostaną podjęte żadne działania, ten import może przekroczyć nawet milion ton. Inne kraje potencjalnie nam zagrażają, ale jest to kwestia przyszłości, myślę przede wszystkim o Turcji czy też szerzej w kontekście europejskim, o krajach Afryki Północnej – mówi przewodniczący SPC.

To jest problem ogólnoeuropejski, ponieważ w tym zakresie to Unia Europejska podjęła odpowiednie umowy z Ukrainą, pozwalając na niekontrolowany eksport z Ukrainy na teren Unii Europejskiej. On nie jest w tej chwili w żaden sposób ograniczony. Jeżeli mielibyśmy rozmawiać o jakichś rozwiązaniach, to byłyby potrzebne właśnie decyzje na poziomie europejskim lub też wprowadzenie kontyngentów ilościowych, żeby nie zaburzać sytuacji na rynku polskim.

Ekspert wyjaśnia, że konkurencyjność polskiego cementu na rynku unijnym polega na parametrach produkcji, takich jak ilość energii elektrycznej zużywanej do produkcji 1 t cementu czy też emisyjność produkcji. Konkurowanie jest jednak możliwe w sytuacji równych zasad dla wszystkich producentów.

Cement jest dosyć lokalnym produktem, on w tej chwili rozlewa się na terenie najbliżej położonym Ukrainy, czyli na wschodniej ścianie Polski, i tam po prostu jest bezwzględna konkurencja. Jeżeli ktoś do produkcji betonu potrzebuje zakupić cement, to kieruje się przede wszystkim ceną. Parametry jakościowe cementu są zbliżone, bo one są znormalizowane, więc to nie gra roli, skąd on przyjeżdża, natomiast cena jest istotna. Jeżeli ktoś w istotny sposób obniży ją w stosunku do producentów polskich, to krajowy surowiec jest wypierany z lokalnych rynków. Ta tendencja przesuwa się potem w głąb Polski i jest w stanie zdestabilizować rynek – ocenia ekspert.

Branża cementowa podchodzi do zielonej transformacji z optymizmem, postrzegając ją jako istotne wyzwanie, i konsekwentnie dostosowuje się do zmian wprowadzanych przez Unię Europejską. Transformacja ta wymaga jednak znaczących inwestycji w ograniczanie emisji.

Do 2034 roku mają zniknąć bezpłatne przydziały do emisji CO2, a od 2039 roku zakup praw do emisji nie będzie już możliwy. Oznacza to, że zakłady emitujące ten gaz cieplarniany, które nie wdrożą odpowiednich zmian, nie będą mogły kontynuować produkcji.

I tutaj potrzebujemy pewnego wsparcia finansowego i ochrony czasowej, zanim osiągniemy parametry docelowe, żeby w tym czasie ten rynek zewnętrzny nas nie zniszczył. Jeżeli wprowadzimy wspomniane kontyngenty ilościowe, branża będzie spokojna, że jest w stanie zrealizować inwestycje, które przyniosą ostateczny efekt w postaci redukcji emisji gazów cieplarnianych, a w tym czasie niekontrolowany import nas nie zaleje – mówi Krzysztof Kieres.

Zgodnie z założeniami, produkcja cementu w Unii Europejskiej ma osiągnąć neutralność emisyjną do 2050 roku.

Aby to było możliwe, konieczna jest odpowiednia polityka przemysłowa wspierająca Zielony Ład, a także zachęty rynkowe i finansowe, które ułatwią inwestycje w dekarbonizację.

Kluczową rolę odgrywają tutaj technologie CCS (wychwytywanie i składowanie dwutlenku węgla), które są jedynym skutecznym rozwiązaniem dla ograniczenia emisji procesowych, powstających podczas wypalania klinkieru. Problem polega na tym, że emisje te stanowią aż 2/3 całkowitej emisji CO2 w sektorze cementowym.

Natomiast pozostała 1/3 jest emitowana przez paliwa, które są używane w procesie produkcji do osiągnięcia odpowiedniej temperatury w piecu klinkierowym. W tym zakresie poczyniliśmy ogromny postęp, ponieważ zastąpiliśmy w dużej mierze węgiel kamienny, który był źródłem emisji, paliwami alternatywnymi – podkreśla ekspert.

Według SPC, polski sektor cementowy przoduje w Europie pod względem wykorzystania paliw alternatywnych pochodzących z odpadów.

Krajowe cementownie pozyskują z nich około 80% energii cieplnej, podczas gdy średnia w UE wynosi 53%. Stowarzyszenie wyjaśnia, że w piecach obrotowych cementowni, gdzie temperatura w strefie wypału sięga 1450°C, następuje całkowita destrukcja termiczna zanieczyszczeń, a sam proces jest bezodpadowy.

Dzięki temu cementownie wykorzystują około 10% polskich odpadów komunalnych, ograniczając ich składowanie na wysypiskach. Paliwa alternatywne, trafiające do cementowni, to odpowiednio przetworzone i wysortowane odpady o wysokiej wartości energetycznej, często nienadające się do recyklingu.

Powstają one m.in. z tworzyw sztucznych, zużytych opon, odpadów drzewnych, papierowych, a ostatnio także z tekstyliów, które stały się nową frakcją zagospodarowywaną przez branżę.

Źródło i zdjęcia: Newseria Biznes

Opracowanie: BudownictwoB2B.pl

Fot. otwierająca: Adobe Stock

Komentarze

FILMY OSTATNIO DODANE
Copyright © AVT 2020 Sklep AVT